O tym, jak św. Szarbel przypomniał się mu po latach, o duchowości prostoty i Ogólnopolskim Katolickim Ruchu „Wspólnoty Świętego Szarbela” opowiada ks. Dariusz Dąbrowski COr – krajowy moderator tego Ruchu.

Św. Szarbel wrócił w inny sposób

Jak zaczęła się przygoda księdza ze św. Szarbelem?

Ks. Dariusz Dąbrowski COr*: Św. Szarbela poznałem pod koniec lat 80., gdy byłem w ósmej klasie podstawówki. Trudno mi dokładnie powiedzieć, jak to się stało. Musiałem mieć w ręku jakąś broszurkę. Wiedziałem, że jest pustelnikiem z Libanu, kojarzyłem cud wydzielania się oleju z jego ciała i że jest wielkim świętym. Widziałem także jego obrazek. Na tym kończyła się moja wiedza w tym temacie. Na bierzmowanie chciałem wziąć sobie imię Szarbel, ale proboszcz nie bardzo wierzył, że jest taki święty, a bez internetu ciężko było to udowodnić. Przyjąłem imię św. Józefa i dopiero później dowiedziałem się, że to chrzcielne imię św. Szarbela! Dzisiaj opiekuję się dwoma wspólnotami: św. Józefa i św. Szarbela.

Kilka lat temu znalazłem w moich szpargałach list w naszym „szczepowym” języku polskim z prośbą o olej św. Pustelnika, który w 1992 r. napisałem do klasztoru w Annaya w Libanie. Wrócił do mnie z pieczątką, że z powodu wojny, która wtedy trwała w tamtym kraju, nie udało się go dostarczyć.

Potem poszedłem duchowo w innym kierunku. Poznałem św. Filipa Neri i zostałem filipinem. Świeccy członkowie naszego Oratorium chcieli zorganizować w Gostyniu, gdzie posługiwałem jako proboszcz na Świętej Górze, dzień skupienia ze św. Szarbelem. Nie wiedzieli, jak mnie przekonać i myśleli, że mają przed sobą trudne zadanie. A ja gdy tylko usłyszałem o tym pomyśle, bardzo chętnie się go podjąłem. Po tylu latach ten Święty wrócił w zupełnie inny sposób.

Ogólnopolski Katolicki Ruch „Wspólnota Świętego Szarbela”

Jak powstał Ogólnopolski Ruch „Wspólnota Świętego Szarbela”?

Jak już wspomniałem, po raz pierwszy usłyszałem o Szarbelu w latach 80., jednak tak naprawdę w Polsce zaczęliśmy go szerzej poznawać ok. 2010 r. Do rozpowszechnienia znajomości tego świętego – trzeba to przyznać – przyczynił się ks. Jarosław Cielecki, który pracował na tym polu aż do wystąpienia z Kościoła katolickiego i przejścia do Katolickiego Kościoła Narodowego w Polsce.

W 2012 r. nakręcił bardzo dobry film „Liban – ziemia świętych”, popularyzował ten kraj i nie tylko św. Szarbela, ale też innych libańskich świętych. Dla wielu ludzi, którzy nigdy nie mogli być w Libanie, to była duża pomoc, żeby poznać duchowy klimat tego miejsca. Ks. Jarosław prowadził rekolekcje w całej Polsce i zakładał Domy Modlitwy, czyli miejsca, w którym wierni spotykają się raz w tygodniu i modlą przez wstawiennictwo św. Szarbela. Wielu otrzymywało liczne łaski, dokonywały się uzdrowienia. Sam znam osobę uzdrowioną z depresji, czy matkę, której dziecko zostało uleczone z autyzmu. To było dobre dzieło i trzeba było dać szansę odnaleźć się tym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, kiedy ich pasterz zerwał więź z Kościołem rzymskokatolickim. Oprócz tego kult św. Szarbela bardzo się rozpowszechnił w całej Polsce.

W krótkim czasie odbyło się spotkanie Konferencji Episkopatu Polski, na którym mianowano ks. biskupa Andrzeja Siemieniawskiego na delegata i zaczęliśmy współpracę z Maronicką Fundacja Misyjną na rzecz propagowania kultu św. Szarbela w Polsce. Konsekwencją tego było zatwierdzenie przez Konferencję Episkopatu w 2023 r. statutu Ogólnopolskiego Katolickiego Ruchu „Wspólnota Świętego Szarbela” i powołanie mnie na moderatora krajowego.

Jakie są główne zadania Ruchu „Wspólnoty Świętego Szarbela”?

Po pierwsze chodzi o szerzenie czci św. Szarbela ze względu na piękne owoce wstawiennictwa tego świętego. Po drugie chcemy zaproponować coś więcej niż tylko spotkania modlitewne raz na rok, czy nawet raz w miesiącu. Świętość tworzy się na fundamencie stałej formacji, dlatego zachęcamy do tworzenia Domów Modlitwy, które podtrzymują ducha pobożności w naszych rodzinach. Po trzecie przez współpracę za Maronicką Fundacją Misyjną i z Zakonem Libańskich Maronitów przygotowujemy publikacje pomagające poznać i żyć duchowością  Kościoła Wschodniego. Jan Paweł II w Liście „Orientale lumen” z 1995 r. pisał, że “konieczne jest, aby również synowie i córki Kościoła katolickiego, należący do tradycji łacińskiej, mogli poznać w pełni ten skarb”. Na koniec do mojego zadania należy wspieranie zdrowych duszpasterskich praktyk w organizowanych spotkaniach modlitewnych.

Domy Modlitwy Ruchu „Wspólnoty Świętego Szarbela”

Domy Modlitwy powstają przez formalne zgłoszenie na stronie internetowej Wspólnoty. Otrzymują wtedy specjalny modlitewnik, który jest przewodnikiem w domowym wieczerniku. Do kanonu modlitw należy różaniec, lektura Słowa Bożego, litania do św. Szarbela oraz modlitwa za Wspólnotę, maronitów oraz Bliski Wschód.

Ruch jest dla wszystkich, którzy zetknęli się z duchowością św. Szarbela, z maronitami, i ma służyć odkrywaniu skarbu, jaki leży w duchowości chrześcijańskiego wschodu. W Kościele mamy przecież 23 pełnoprawne ryty liturgiczne. Nasz łaciński, choć największy, jest jednym z nich. Liturgia mszy w rycie maronickim zawiera anaforę (modlitwę eucharystyczną – przyp. red.) św. Piotra. Słowa konsekracji są w niej wypowiadane po aramejsku, a więc w języku, w którym wypowiedział je sam Jezus!

Pustelnia św. Szarbela

W jaki sposób angażuje się ksiądz w promowanie kultu tego świętego?

Podczas rekolekcji parafialnych, które głoszę, zawsze jeden dzień poświęcam duchowości św. Szarbela. Prowadzę modlitwy o uzdrowienie za jego wstawiennictwem i namaszczeniem olejem św. Pustelnika. Jednak najwięcej robi sam Szarbel, którego obecność jest niejako wrośnięta w miejsca, gdzie jest jego kult. Potwierdzają to księża, przy których kościołach organizowane są takie modlitwy, gdzie ludzie mogą zabrać poświęcony olej i z wiarą modlą się nowenną za siebie lub bliskich. Gdy byłem jeszcze w klasztorze na Świętej Górze z racji obowiązków proboszcza nawet nie wiedziałem, ilu ludzi przychodziło na furtę i siostry przekazywały olej i modlitwy, słuchając też wzruszających historii. Pewnego dnia szedłem korytarzem do biura parafialnego i jakaś osoba zawołała do mnie: „Dzień dobry, dziękuję za oleje Szarbela. Dałam kuzynce, miała raka, już jest zdrowa” – i poszła sobie dalej, jakby nigdy nic! Ktoś to skomentował później: „proszę księdza, św. Szarbel musi tu być”. A najwspanialszym owocem jest to, że staje się dla ludzi punktem odniesienia w życiowych kryzysach i duchowym autorytetem.

Na stronie Ruchu można przeczytać, że oprócz Domów Modlitwy ważnym elementem działania jest Pustelnia św. Szarbela.

Moi przyjaciele z Oratorium, z którymi zorganizowaliśmy pierwszy dzień skupienia ze Świętym – Longina i Wiesław Szulcowie – prowadzą agroturystykę w Nowym Belęcinie. Zainspirowany historią ze Szkocji, gdzie pewna rodzina zmieniła swój pensjonat w dom rekolekcyjny Family Prayer House rzuciłem ten pomysł moim znajomym. Oboje prowadzą głębokie życie duchowe, mają już  40-letni staż małżeński, dzieci i wnuki… Wiesław mocno zapalił się do tego pomysłu i zbudował pustelnię, gdzie można przyjechać, by się wyciszyć, pomodlić razem ze św. Szarbelem. Przez 9 lat przewinęło się przez to miejsce blisko 7000 osób! Jest ona ważna w budowaniu tej duchowości. Ma swój własny statut zatwierdzony przez Kościół.

Longina i Wiesław nie mają spokojnych niedziel. Czymś normalnym jest to, że popołudniami przyjeżdża kilka, kilkanaście osób, by chwilę się pomodlić, ale też porozmawiać z gospodarzami, czy podzielić się swoją historią. Dlatego też poprosiłem biskupa Stanisława Gądeckiego, by uhonorował ich medalem „Optime Merito” Wielce Zasłużonych dla Archidiecezji Poznańskiej.

Mała pustelnia stała się centrum wielkiej duchowości?

Musimy przedefiniować, co rozumiemy przez centrum duchowe i to, gdzie one się rodzą oraz jak funkcjonują. Czasami utyskujemy, że życie duchowe w parafiach zanika. Z jakiegoś powodu to się dzieje, ale nie zanika duchowość, jako taka, ale przenosi się gdzie indziej. Może to plan Boży na nasze czasy…

Prostota

Ze św. Szarbelem najbardziej kojarzy mi się cisza. Czy to ważny element jego duchowości?

Tak, choć ja od razu w takich sytuacjach mówię, że św. Szarbel był pustelnikiem, ale to jego osobiste powołanie. My nie jesteśmy pustelnikami. Odzwierciedla to modlitwa, którą odmawiamy na końcu litanii: „Za jego wstawiennictwem zaszczep, prosimy, w nasze serca zrozumienie dla wagi życia duchowego, (…) ponieważ nie potrafimy go tak doskonale naśladować w samotności, umartwianiu i uświęceniu”. Jego charyzmat, heroiczność cnót polegają na tym, że on robił pewne rzeczy w taki sposób, w jaki normalnie ludzie nie mogą funkcjonować: nigdy nie zjadł żadnego winogrona, które zbierał, albo idąc drogą nie podnosił wzroku. Ten świat go nie interesował, albo inaczej – był tak umartwiony, że nakazał sobie, by świat go nie przyciągał. Jego serce kierowało się zawsze ku Bogu i miało to konsekwencje w jego posłuszeństwie, pracowitości, milczeniu, oddaniu się Bogu na adoracji i przy sprawowaniu Najświętszej Ofiary, podczas której Bóg wezwał go do siebie w 1898 r.

Jeśli ktoś chce przyjechać do Pustelni św. Szarbela, to nie po to, aby udawać pustelnika, ale po to, aby znaleźć w przestrzeni ciszy i modlitwy odnowy i światła dla swojego życia i powołania.

Dlaczego jednak tak wielu ciągnie do tego jednego domku?

Domek może sobie postawić każdy, gdzie chce i nazwać go pustelnią i rzeczywiście się nią stanie, bo będzie pusta. Ale są takie miejsca, co trudno uzasadnić w jakiś logiczny sposób, gdzieś na końcu wioski, na krańcu drogi, do których ludzi po prostu ciągnie. To genius loci, geniusz miejsca. Bóg wybiera takie przestrzenie i obdarza w nich łaską. Tak rodziły się kiedyś dzisiejsze sanktuaria.

W naszych zawiłych czasach, albo czasach, które takimi uczyniliśmy, jedziemy w takie miejsca – bo ja sam znam ich kilka – by doświadczyć wstawiennictwa św. Szarbela, który uczy nas prostoty bycia przed Wszechmocnym. Nie ma tu żadnych charyzmatycznych niezwykłości, choć są autentyczne cuda. Kult tego świętego rozwija się dynamicznie w wielu miejscach. W samej Polsce jest ponad 40 parafii, w których są relikwie tego Świętego. Dlaczego ludzi to przyciąga? Ponieważ doświadczają czegoś autentycznego. Niektórzy mówią, że św. Szarbel zrobił się modny. Myślę, że to nie jest kwestia mody, bo świętość to konieczność. Sam kult Szarbela wpisuje się w szerszy Boży plan.

Wstawiennik na rzecz pokoju

Boży plan?

Od 2011 roku, od tzw. arabskiej wiosny, pies z kulawą nogą, nie zainteresowałby się tym, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, jeśli chodzi o chrześcijaństwo, gdyby nie Liban i św. Szarbel. Kościół maronitów (katolików obrządku maronickiego, którzy wywodzą się z Libanu – przyp. red.) liczy ok. 12 mln osób, z czego 4 mln mieszkają w kraju, a reszta jest rozproszona po całym świecie, właśnie z powodu wojen, które nękają tamte tereny. To dzięki nim świat chrześcijański interesuje się tym, co dzieje się na Bliskim Wschodzie.

W Libanie jest ostatnia oaza chrześcijaństwa w tamtym rejonie świata. W Izraelu oprócz kustodii Ziemi Świętej, chrześcijaństwo nie funkcjonuje. W Iraku biskup Mosulu w 2014 roku ogłosił już, że jego diecezja już nie istnieje. W Syrii po wojnie chrześcijaństwo jest w rozsypce. Więc ostatnim miejscem realnego życia ludzi wierzących w Jezusa, niosących najstarszą tradycję liturgiczną, jest Liban z ich dwumilionową społecznością maronicką. Stoją oni w obliczu poważnego zagrożenia i kolejnej wojny. Dla nich św. Szarbel to potężny wstawiennik dający im siłę. W tym kraju katolicy, szyici i sunnici żyją we względnym pokoju. Szarbel, do którego grobu przybywają nawet muzułmanie, jest osobą, dzięki której chrześcijanie cieszą się szacunkiem.

 


*Ks. Dariusz Dąbrowski COr – filipin, krajowy moderator Ogólnopolskiego Katolickiego Ruchu „Wspólnota Świętego Szarbela”, posługuje w nowej wspólnocie filipinów w Grodzisku Wielkopolskim.

Źródło: „Moderator Wspólnoty Św. Szarbela: „Uczy nas on prostoty przed Bogiem” Aleteia.org